Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Samozapalenia
|
|
19 lutego 1888 wezwano doktora J.Mackenzie Bootha na strych stajni na ulicy Constitution.Znalazł tam zwęglone zwłoki ok.65-letniego gościa.Spłonęła prawie cała tkanka mięśniowa, pod nią widoczne były wypalone kości.Podłoga spaliła się, a zwłoki spoczywały tylko na zwęglonej desce.Mężczyzna widziany był poprzedniego wieczoru, kiedy z butelką i lampą szedł na strych.Początkowo przypuszczano, że przewrócił on lampę i spalił się odurzony alkoholem oraz dymem (Booth opisuje "starego żołnierza" jako pijaka).Zauważono jednak, że lampa wypaliła się wkrótce po tym, jak facet wszedł na strych, a ogień wybuchł dopiero w nocy.Poza tym na sztychu, zamieszczonym w British Medical Journalz 21 kwietnia 1888 r.(wg fotografii tej sceny), można zauważyć, iż belki wokół niego pozostały nienaruszone.Spalona twarz zachowała cechy pozwalające na identyfikację.Ten fakt i "swobodne ułożenie ciała" świadczą wg Bootha o tym, że nie rozegrała się tu "z pewnością walka na śmierć i życie".
W rozdziale powieści karola Dickensa Bleak House William Guppt i Tony Weevle znajdują nieżywego łajdaka Krooka.Pozostała z niego tylko kupka popiołu.Pokój wypełniony jest "obrzydliwą sadzą", sprzęty pokryte odrażającą "żółtą mazią". Nazwijcie śmierć jak chcecie...możecie ją przypisać komu tylko chcecie, albo powiedzcie, że mógłby się tak czy inaczej od niej uchronić, ale i tak pozostaje to ta sama śmierć-przyrodzona, zakorzeniona, powstała w zepsutych sokach występnego ciała i tylko w nich- samozapalenie i żaden inny z rodzajów śmierci, jakich można doświadczyć.
Przez długi czas wierzono, że w pewnych warunkach ludzkie ciało może ulec samozapaleniu, a płomienie buchają z taką siłą, iż po kilku min.z ofiary pozostaje tylko kupka popiołu.Ta wiara- traktowana przez wielu jako przesąd- przetrwała stulecia i opeirała się na wierze w boski odwet.
"Umierają poprzez tchnienie Boga i połykani są przez jego oddech"
- napisano w Księdze Hioba.Te pełne grozy obrazy były bardzo rozpowszechnione w XVIII i XIX w.Także Karol Dickens zaascynowany był tym tematem i badał nawet "jako sędzia" zjawisko samozapalenia.Znał on prawie wszystkie wczesne źródła i opisy takich wydarzeń.
Doktor Irving Bentley był emerytowanym lekarzem (zdjęcie po prawej).Mieszkał na parterze domu w Coudersport w Pensylwanii.Rano 5 grudnia 1955r.inkasent Don Gosnell udał się do piwnicy, aby odczytać stan licznika.Unosił się w niej "błękitny dym o specyficznym zapachu".Nagle zauważył na podłodze popiół.Zwrócił uwagę na fakt, że nikt nie odpowiedział na jego powitanie i postanowił poszukać starszego pana.W sypialni B.nie było dymu, ani żadnego śladu jego obecności.Gosnell udał się do łazienki.W podłodze wypalona była duża dziura-widoczne były legary i rury.Na skraju otworu zobaczył "spaloną prawie do wys.kolana nogę, jak u manekina.Dłużej nie mogłem na to patrzeć!".Gosnell uciekł z budynku.
Po pewnej kobiecie, wdowie, pozostały również tylko same nogi.Zmarła ona 29 stycznia 1958r.
Dowody fotogr.przedstawiające niezwykłe przypadki śmierci w wyniku spalenia są niezwykle rzadkie i trudno dostępne nawet dla badacza.Foto przedst.resztki 85- letniej damy, która cieszyła się do momentu śmierci dobrym zdrowiem.W listopadzie 19963r. spłonęła.Przypadek ten badał dr D.J.Gee.Ponieważ ciało było prawie całkowicie zwęglone, przyjęto hipotezę, że ofiara znajdowała się w stanie podwyższonej palności i zapaliła się od żaru lub spadającej iskry.
Niezwykły ogień...
Twierdzenie, że człowiek może sam się zapalić, jest absurdalne�tak Jak wszystko, co wiemy o samozapaleniu.
Cechą wszystkich przypadków samozapalenia jest niezwykła szybkość, z jaką rozprzestrzenia się ogień.Wiele ofiar widziało na krótko przed tym, jak ogień wyłonił się z nicości.Włoski chirurg Battaglio relacjonuje śmierć księdza Bartholi w Filetto, w 1789 roku.Mieszkał on u swego szwagra i w momencie wypadku był w swoim pokoju.Nagle usłyszano jego krzyk.Gdy pospieszono z pomocą, leżał na podłodze ogarnięty bladymi, gasnącymi już płomieniami.Bertholi miał na głowie płócienną czapkę.Ubranie spłonęło, a czapeczka pozostała nienaruszona.Skóra w miejscach przykrytych czapką nie spaliła się, oddzieliła się jednak od mięśni i zwisała w strzępach.
Ponieważ zmarłych z powodu samozapalenia często odnajdywano w pozycji siedzącej, jak gdyby zostali zaskoczeni, niektórzy autorzy wnioskują, że ogień musiał rozprzestrzeniać się z niezwykłą szybkością.W artykule na temat samozapalenia, autorstwa Rona Willi, zamieszczonym w "Info Journal 8" (1972) przytoczono przykład wywierający ogromne wrażenie.W 1960 roku podczas samozapalenia ogień rozprzestrzenia się z gwałtowną siłą.Powstający żar wystarcza, aby unicestwić nawet kości ofiary.W przeciwieństwie do tego, spalenie zwłok w krematorium trwa bardzo długo�i tylko ciało ulega spaleniu na popiół.
W 1960 r.w spalonym samochodzie (w pobliżu Pikeville w Kentucky) odnaleziono zwłoki 5 osób.Policja stwierdziła: "Siedzieli, jak gdyby właśnie wsiedli.Można było przypuszczać, że próbowali uciec, ale im się nie udało".
Kolejną cechą samozapalenia jest powstająca przy tej okazji ekstremalnie wysoka temperatura.Zwykle ciało ludzkie bardzo trudno podpalić.Ludzie, którzy giną w ogniu, mają najczęściej tylko częściowe lub powierzchowne obrażenia.Rozpad człowieka na popiół, co do tego eksperci są zgodni, może nastąpić tylko w wyjątkowo wysokiej temp.Ogień musi być dodatkowo podsycany materiałem palnym i palić się przez kilka godzin. Mimo to w krematoriach pozostają jednak spalone kości. Doktor Krogman, znany lekarz i antropolog z Uniwersytetu w Pensylwanii, badał przyczyny i przebieg wypadków śmiertelnych spowodowanych spaleniem.Zajmował się także śmiercią pani Reeser.Według jego obserwacji nawet kości zwłok palanych w krematorium przez 8 godz.w temp.1110°C nie wykazują śladów rozkładu.Kości ulegają rozkładowi dopiero w temp.1650°C.Willis wspomina o śmierci 40-letniego Leona Eveille'a, który został w swoim zamkniętym samochodzie: 17 czerwca 1971 r. pod Arcis-sur-Aube (Francja).Żar rozpuścił szybę w oknie.Zwykle samochody ulegają spaleniu w tem.7oo°C, tu jednak musiała wynosić co najmniej 1ooo°C, ponieważ dopiero wtedy topi się szkło.
Materiał palny w ludzkim ciele...
Niektórzy z patologów byli zdania, że w pewnych warunkach ludzkie ciało wytwarza gaz, który może się zapalić w zetknięciu z tlenem.Wybitny uczony Karl von Reichenbach pisał na przykład o "transpiracji podczas gnicia" ludzkiego ciała.Ale Liebig nie znalazł żadnego dowodu na istnienie takiego gazu, ani u zdrowych, ani u chorych osób, ani nawet w gnijących zwłokach".Dixon Mann i W. A. Brend relacjonują w "Forensic medicine and toxicology" (1914) przypadek otyłego mężczyzny, który zmarł w 2 godz.po przywiezieniu do szpitala Guy w Londynie.Następnego dnia ciało było silnie obrzmiałe.Skóra była niezwykle rozdęta i wypełniona gazem.Gdy ją nacięto, wydostał się gaz i spłonął podobnym płomieniem jak wodór.Gdyby mężczyzna zmarł w domu w pobliżu ognia, badacze stwierdziliby kolejny zagadkowy przypadek "samospalenia".
Ale gazy tego rodzaju stałyby się śmiertelną trucizną dla organizmu.Ofiara byłaby ciężko chora lub martwa.Z reguły jednak nie zdarza się tak, a nawet wręcz odwrotnie.Ofiary krótko przed śmiercią były jeszcze zdrowe.Hipoteza o trującym gazie nie usprawiedliwia także faktu, że ubranie pozostało często nienaruszone.Alternatywą teorii choroby Jest hipoteza, że samozapalenie polega na organicznych lub innych zakłóceniach funkcjonowanta organizmu.Ivan Sanderson i Vincent Gaddis rozważali strukturę fosfagenów w tkance mięśniowej, szczególnie witaminy B10, która odgrywa istotną roi w zaopatrzeniu ciała w energię.Fachowy artykuł w "Applied Tryphology" (grudnień 1957) zawiera następujący ciekawy dział:
"Fosfagen to chemiczny związek o charakterze endotermicznym, tak jak nitrogliceryna. Bez wątpienia występuje on w tkance niektórych osób, które się niewiele poruszają, w takiej koncentracji, że umożliwia zapalenie się ciała.Gdy zostaną podpalone, mogą w sprzyjających warunkach spłonąć.Jak wilgotny proch."
Inna teoria odpowiedzialnością za tragiczne incydenty obarcza pole magnetyczne Ziemi.Podobno największa liczba przypadków samospaleń miała miejsce w dniach najwyższego natężenia pola magnetycznego.Wydaje się, że ważny jest też stan psychiczny ofiary i stan fizjologiczny jej ciała.Samotna, prowadząca siedzący tryb życia osoba, niesprawna w wyniku choroby czy kalectwa, będąca w rozpaczy, strachu albo depresji-oto opis statystycznej ofiary samospaleń.Zakłócony metabolizm i zachwianie równowagi psychicznej w normalnych warunkach mogłyby przejść niezauważone.Jeżeli jednak wzrosła właśnie aktywność słoneczna, a burze magnetyczne spowodowały wzrost natężenia pola magnetycznego w miejscu, gdzie ofiara przebywa-nieodwracalną reakcję może zapoczątkować jedna przysłowiowa iskra.
Badacze ustalili dotychczas następujące charakterystyczne cechy samospaleń:
1. Nagłość występowania
Wiele ofiar widziano dosłownie na kilka minut przed spłonięciem i zdawało się, że są zupełnie zdrowe.
2. Niezwykła intensywność żaru
Obrócenie ciała w popiół wymaga bardzo wysokiej temperatury-w krematoriach kości spalają się w temperaturze 1500 stopni Celsjusza i trwa to około ośmiu godzin.
3. Nie rozprzestrzenianie się ognia
Zwęglone ciała znajdowano w niespalonym łóżku, siedzące na krześle, często lekko tylko nadpalonym. Co jednak najbardziej niepojęte-w nietkniętym ubraniu.
4. Brak jakichkolwiek prób ratowania się przez ofiary
Płonący ludzie nie krzyczą, nie próbują walczyć z ogniem.Muszą więc znajdować się w stanie uśpienia lub oszołomienia, co jest prawdopodobnie pierwszym etapem całego procesu.Mull Daily Mail z 6 stycznia 1905 roku relacjonuje przypadek Elizabeth Clarke.Kobieta ta paliła się jak żywa pochodnia, lecz nie była w stanie wydobyć z siebie głosu.Gdy ją uratowano, nie wiedziała, co się z nią działo.
Ofiary to najczęściej osoby:
1. przygnębione albo
2. samotne (nie zawsze) albo
3. zaniedbane (też nie zawsze) albo
4. zastraszone albo
5. nerwowe i gniewne albo
6. chorowite
7. mało ruchliwe, a nawet
8. małe dzieci
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|